Terry Pratchett, Stephen Baxter „Długi Mars”

Terry Pratchett, Stephen Baxter „Długi Mars”


Recenzowała: Olga Michalik

„Długi Mars”, tak jak i dwa poprzedzające go tomy „Długiej serii”, opiera się na założeniu, że Ziemia, na której żyjemy, jest tylko jedną z niezliczonej ilości Ziem równoległych. Nasza rzeczywistość powstała zatem w wyniku serii przypadkowych zdarzeń losowych, jakie dotknęły naszą planetę. Inne Ziemie, oddalone o jedynie niewielki krok od naszej ojczyzny, mogą zatem całkowicie różnić się od naszej: historią, florą i fauną, klimatem. I oczywiście, jak dowiadujemy się z lektury poprzednich tomów „Długiej Ziemi” oraz „Długiej wojny”, jedynie na Ziemi Podstawowej rozwinęła się ludzka rasa.

Wcześniejsze części opisywały sytuację, jaka nastała na naszej planecie w wyniku odkrycia krokera – prostego urządzenia, dzięki któremu niemalże każdy człowiek z łatwością może przemieszczać się pomiędzy kolejnymi światami równoległymi. Ludzkość ogarnęło prawdziwe szaleństwo migracji. Całymi rodzinami zaczęli przekraczać do nieskończonej liczby dziewiczych, nie tkniętych dotąd ludzką stopą światów w poszukiwaniu przestrzeni do rozwoju i eksploracji nowych terytoriów. Tymczasem wyludniona Ziemia Podstawowa pogrążyła się w całkowitym kryzysie spowodowanym brakiem rąk do pracy. Rozgoryczenie pozostałych na niej mieszkańców, których wrodzona wada genetyczna pozbawiła możliwości przekraczania niemalże spowodowało wybuch wielkiej wojny, która bezsprzecznie doprowadziłaby do całkowitego wyniszczenia rasy ludzkiej. Chociaż to straszliwe zagrożenie zostało zażegnane, niespodziewana erupcja uśpionego od wieków olbrzymiego wulkanu w Yellowstone miała katastrofalne konsekwencje dla mieszkańców Ziemi Podstawowej oraz najbliższych jej światów równoległych. Olbrzymie ilości wyrzuconego przez superwulkan pyłu zasnuły niebo, całkowicie odcinając Ziemię od słonecznego światła. Konsekwencją było nastanie arktycznej zimy na całej północnej półkuli oraz powiązane z nią katastrofalne zmiany klimatu na pozostałych terenach.
Spowodowaną tym kataklizmem falę masowych migracji ocalałych na sąsiednie Ziemie, można było porównać do historycznego Dnia Przekroczenia.

„Długi Mars” przedstawia losy bohaterów znanych nam z poprzednich książek – Joshuy Valiente, Sally Linsay oraz Maggie Kauffman. Jednym z wiodących w powieści wątków jest prowadzona przez Sally eksploracja Długiego Marsa – niezliczonej liczby równoległych planet. Większość z odwiedzanych Marsów przypomina wysuszoną, czerwoną planetę, jaką znamy z naszej rzeczywistości, jednakże niewielki ich procent to planety-Jokery, powstałe w wyniku niezwykłej okoliczności światy, na których wszystko jest możliwe. Pomysłodawcą wyprawy badawczej jest ojciec Sally – słynny wynalazca krokera, który po wielu latach nieobecności objawia się córce i wciąga ją w swoje tajemnicze plany.

Tymczasem dowódca marynarki wojennej Stanów Zjednoczonych, Maggie Kauffman, otrzymuje zlecenie misji rozpoznawczej, mającej na celu przetestowanie najnowszej technologii pojazdów kroczących – Twainów – oraz zebranie jak największej ilości danych o Ziemiach równoległych. Maggie podróżując w towarzystwie swoich ludzi, a także przyjaznych trolli i beagle’a (istot, które wyewoluowały na ziemiach równoległych), stara się pobić rekord przekroczenia 20 milionów Ziem, ustanowiony pięć lat wcześniej przez Chińczyków.

Tymczasem wśród mieszkańców znacznie odległego od Ziemi Podstawowej Szczęśliwego Zakątka – jedynego miejsca, w którym ludzkość pokojowo współżyje z trollami, objawia się nowa rasa – wybitnie inteligentnych superludzi posiadających dodatkowy komplet genów w DNA. Te genialne i niezwykle charyzmatyczne dzieci i młodzież zdają się być oczekiwanym przez Lobsanga (superkomputer będący reinkarnacją tybetańskiego mnicha) etapem ewolucji ludzkiej rasy. Problem jednak w tym, że Następni (jak sami siebie nazywają) żywią pogardę dla „gorszych” od nich zwykłych ludzi i próbują przejąć nad nimi kontrolę. To z kolei staje się zagrożeniem dla rządowych i wojskowych przywódców naszej planety, którzy rozważają unicestwienie ich przy użyciu bomby jądrowej. Czy skierowanemu do nich przez Lobsanga Joshule Valiente uda się zażegnać konflikt? Przekonajcie się sami…

Wzorem poprzednich tomów „Długi Mars” jest niekończącą się podróżą zmierzającą do nieuchwytnego celu. W zależności od osoby może nim być pragnienie wiedzy, pokoju, wolności, życia wiecznego, poznania obcej inteligencji. Każdy z bohaterów powieści ma pewność, że wytyczony przez niego cel znajduje się o kilka kroków przed nim, więc nie spocznie, dopóki go nie zrealizuje. Jest to niezwykle humanitarna powieść, która wytykając nasze ludzkie wady (m.in. skłonność do przemocy), jest jednocześnie pełna uczucia dla istot, które mimo że nie są ludźmi (beagle, trolle, mówiący kot czy nawet Lobsang), potrafią zachować się w pewnych przypadkach w sposób znacznie bardziej ludzki od nas.
Lektura porusza wiele ponadczasowych i bardzo ważnych dla nas kwestii, takich jak: troska o ochronę środowiska naturalnego, przyszłość ludzkości jako gatunku, tolerancja człowieka dla innych ras i gatunków. Z tymi trudnymi pytaniami musimy zmierzyć się już dziś, aby w bliżej nieokreślonej przyszłości nie okazało się nagle, iż na to jest już za późno…

Oceniając styl „Długiego Marsa”, a zarazem całej „Długiej serii”, należy wziąć pod uwagę fakt, iż jest on połączeniem dwóch odmiennych konwencji pisarskich: lekkiego i pełnego humoru fantasy w stylu Pratchettowskiego „Świata Dysku” oraz poważnej i przesyconej naukowym językiem twardej fantastyki naukowej Baxtera. Nie wszystkim odbiorcom takie połączenie może się podobać, jednakże nie można zaprzeczyć, że wykreowana przez nich powieść wciąga czytelnika jak magnes w barwną i pełną wrażeń podróż, której granice wyznacza jedynie wyobraźnia autorów. Zachęcam wszystkich do wzięcia w niej udziału.

Korekta: Grzegorz Hammer

%d bloggers like this: