Złote popołudnie

Złote popołudnie


Złote popołudnie,

czyli subiektywna relacja ze spotkania z Andrzejem Sapkowskim

DeeFy, Wrocław 2014

Zapewne gdyby wtedy ktoś na mnie popatrzył, w owo Złote popołudnie[1], to dostrzegłby podobieństwo do kota z Cheshire, wylegującego się w promieniach słońca i szczerzącego zęby w uśmiechu. Tym razem zabrakło latającego Radetzky’ego i wędrującej Alicji, ale w zamian miałam przyjemność spotkać „wiedźmińskiego ojca”, tak, Andrzeja Sapkowskiego.

Jeden z najbardziej uznanych polskich fantastów, pięciokrotnie nagrodzony „Zajdlem”, pojawił się we Wrocławiu, w ramach X Dni Fantastyki. Trzydniowe święto literatury odbyło się na terenie Centrum Kultury Zamek, w malowniczej Leśnicy. Żałuję, że mogłam pozwolić sobie jedynie na spotkanie z Andrzejem Sapkowskim, niemniej liczba gości przybyłych w sobotę, świadczyła o sukcesie całego konwentu.

Spotkanie z guru polskiej fantastyki poprowadził Szymon Żakiewicz. Publiczność miała szansę zadawać własne pytania, co wykorzystaliśmy do ostatniej minuty czasu przewidzianego na spotkanie. Tych pytań zadaliśmy wiele, a odpowiedzi okraszone były charakterystycznym dla Sapkowskiego poczuciem humoru. Już na początku padło stwierdzenie, że „polska fantastyka skończyła się na Lemie, no i… na mnie”, co wywołało uśmiechy na twarzach gości zebranych na polanie.

Wiedźmin, wiedźmin i jeszcze raz wiedźmin, jawił się motywem przewodnim, jakżeby inaczej? Mistrz zdradził, jak z bardzo prozaicznej przyczyny powstało pierwsze opowiadanie o zabójcy potworów. A na pytanie, co stanowiło inspirację dla wiedźmina, pisarz zażartował: „Honorarium”.

spotkanieNie uniknął też Sapkowski pytań o polską ekranizację opowiadań o Geralcie. „Żebrowski daje radę”, stwierdził. Zapytany, kogo widziałby w roli Białego Wilka i jak zapatrywałby się na ewentualną współpracę z HBO przy tworzeniu serialu, odrzekł, że bardzo chętnie, a co do Geralta – wybiera Kevina Costnera. Padło też pytanie o to, dlaczego na dalsze losy wiedźmina czekaliśmy aż 14 lat. „A po co mi się spieszyć?”, zażartował Sapkowski. Dodał też, że przecież nigdy nie obiecywał, że wiedźmina nie będzie, a „Sezon Burz” nazwał sidequelem, który można czytać niezależnie od tego, czy znamy poprzednie losy Geralta, czy nie. Pisarz podkreślił, że na pewno nie doczekamy się kontynuacji pięciotomowej sagi, nigdy nie dowiemy się, co miało miejsce później.

Ach, jak przyjemnie było słuchać historii opowiadanych przez pana Andrzeja! O leżącej na podłodze „Fantastyce”, konkursie i III miejscu, i o tym, dlaczego Jaskier w serialu wygląda jak nie Jaskier z powieści. Okazuje się, że jest on karykaturą pewnego pisarza (nazwisko nie padło), którą stworzył pan Polch na potrzeby komiksu. A że powieść dłuższa niż komiks, a twórcy filmu czasu nie mają, to… To w efekcie mamy Zbigniewa Zamachowskiego w roli Jaskra.

Nie mogło również zabraknąć pytań odnośnie popularnej ostatnimi czasy twórczości G. R. R. Martina. Sapkowski, który pana od „Sagi Pieśni Lodu i Ognia” zna osobiście, zwrócił uwagę na jego „mało oszczędną gospodarkę bohaterami” i wyraził swoje rozgoryczenie odnośnie śmierci Jona Snowa (wtedy z publiczności podniosły się żartobliwe wrzaski: spoiler!).

Zapytany o plany literackie, Sapkowski przyznał, że takowych nie ma. Możemy więc chyba oczekiwać niespodzianki. Jeżeli chodzi o warsztat literacki, to oczywiście pisarz nie zdradził nic ze swoich technik, ale za to opowiadał o trudnościach związanych z ukończeniem „Wieży Jaskółki”. Ktoś także zapytał Sapkowskiego, czy ten spróbowałby napisać wiedźmińską sagę na nowo, tak jak to planuje uczynić Rowling z Potterem. Pisarz zaprzeczył, podkreślając, że to, co napisał, nieważne jak, takie już pozostanie. Szczerze, odetchnęłam z ulgą, bo nie wiem jak przyjęłabym alternatywną wizję przygód Białego Wilka.

Wypytywaliśmy naszego Mistrza o wszystko – nawet o jakość przekładów wiedźmińskiej sagi; o to, które nagrody ceni najbardziej; czy grał w „Wiedźmina”; a jeżeli miałby możliwość, to czy podjąłby się napisania scenariusza do serialu o Białym Wilku. Nie traciliśmy cennego czasu, pytania sypały się niczym ciosy srebrnego miecza.

ck zamekSpotkanie z Sapkowskim dobiegło końca, a wieńczyło je podpisywanie przytaszczonych przez nas woluminów, był czas na pamiątkowe zdjęcia. Było wesoło, ale i poważnie. Dla fanów twórczości pisarza – prawdziwa gratka, by móc zadać własne pytanie, na dowolny temat. Oby więcej takich spotkań, pełnych pozytywnej energii i takiego poczucia, że nas, sięgających po literaturę fantasy, science-fiction, jest więcej, niż można przypuszczać!

PS. Na koniec ważny postulat Andrzeja Sapkowskiego: Moim zdaniem książka nie powinna kosztować więcej od flaszki wódki. Człowiek musi mieć przecież jakiś wybór.

 

Urszula Pitura



[1] „Złote popołudnie” – opowiadanie Andrzeja Sapkowskiego, gdzie pojawiają się bohaterowie z książek Lewisa Carrolla; po raz pierwszy ukazało się w antologii „Trzynaście kotów”, superNOWA 1997.

%d bloggers like this: