Tanith Lee, „Piratika. Akt pierwszy”

Tanith Lee, „Piratika. Akt pierwszy”


Autor: Olga Sienkiewicz

Literatura marynistyczna to gatunek zagrożony zniknięciem z księgarskich półek. Od czasu do czasu pojawiają się jakieś książki poruszające wątki marynarskie, jednak morskich opowieści dorównujących dziełom Patricka O'Briana już nie ma. Po „Piratikę” autorstwa Tanith Lee, laureatki Nebuli i wielu innych nagród, sięgnęłam więc z pewnymi obawami.

Artemizja Fitz-Willoughby nie pamiętała swojej przeszłości aż do wypadku, któremu uległa w szkole dla dobrze urodzonych panien. Kiedy jednak przypomniała sobie matkę – Molly, postrach mórz i oceanów, oraz dzieciństwo spędzone na okręcie, postanowiła wrócić do korzeni i kontynuować rodzinne tradycje pirackiego rzemiosła. Jednak złośliwy los nie ułatwia jej zadania – ucieczka ze szkoły okazuje się trudniejsza, niż się Artemizji wydawało, dawna załoga jej matki pracuje w branży reklamowej, a ich statek przypomina łupinkę orzecha. Na domiar złego, na pokład przyplątuje się tajemniczy gość, a starzy wrogowie znów dają o sobie znać. Okazuje się też, że Molly prawdopodobnie nie była tym, za kogo uważała ją Art.

Nie myślcie nawet, że ta powieść ma coś wspólnego z fantastyką – nie ma. Z realizmem zresztą też nie, bo dowcipy w „Piratice” są raczej z gatunku tych absurdalnych. Podoba mi się to, że Tanith Lee otwarcie kpi z pirackiej konwencji, wypracowanej przez kulturę masową. Komizm, objawiający się literalnie we wszystkim – od nazw geograficznych, poprzez imiona bohaterów i nazwy statków, aż po rozwiązania fabularne – trafia jednak nawet do czytelnika mniej wyczulonego na aluzje i nawiązania.

Bohaterowie są przezabawni. Pierwsze skrzypce gra oczywiście Art – szesnastoletnia piratka z powołania, której, jakimś cudem, wszystko się udaje. Co więcej, pośród licznych w masowej literaturze nastoletnich bohaterek, ta jest jedną z niewielu nieirytujących, ba, da się ją nawet polubić. Bohaterowie drugiego planu, mimo że zdominowani przez ekspansywną osobowość Art, są dość zróżnicowani i dobrze opisani, autorka ich nie zaniedbała.

Ta książka nie jest jednak tylko i wyłącznie parodią. Poza humorem i absurdem pojawiają się nieliczne, lecz wyraźne refleksje całkiem serio. Odniosłam wrażenie, że historia Art to opowieść o dorastaniu, braniu odpowiedzialności i poszukiwaniu własnej tożsamości. Pod koniec konwencja się zmienia – zamiast komedii, mamy okraszoną humorem powieść akcji, a na ostatnich kartach książki pojawia się pozytywny, wywołujący u czytelnika wzruszenie, patos.

Muszę przyznać, że „Piratikę” czytało mi się bardzo dobrze – tłumaczenie jest płynne i bez większych błędów. Wydanie też jest ładne, choć nie wyróżnia się specjalnie. Szkoda tylko, że nie wyjaśniono terminów marynistycznych (nie każdy wie, czym jest rufa, a czym kambuz), co może niektórym utrudnić lekturę.

Sądzę, że „Piratika” trafi do bardzo szerokiego kręgu odbiorców. Spodoba się zarówno nastolatkom, które śmiało mogą identyfikować się z Art, jak i wielbicielom dobrych parodii. Może ucieszyć także starszych czytelników, którzy lubią po prostu dobrze się bawić przy czytaniu, oraz, rzecz jasna, fanów filmów i książek o piratach. Polecam!

Korekta: Natalia Bieniaszewska

Autor:Tanith Leepiratika_qfant

Tytuł:Piratika

Data wydania:maj 2010

Wydawnictwo:Jaguar

:Seria: Piratika

Tłumaczenie z języka angielskiego: Grzegorz Komerski

Tytuł oryginału: Piratica

ISBN: 978-83-60010-90-7

Oprawa miękka, 350 str.,

Cena: 32,50 zł

%d bloggers like this: