Maurycy Nowakowski „Plagiat”
Recenzował: Damian Drabik
Jak to zwykle w kryminałach bywa, zaczyna się od śmierci. Pytanie tylko, czy od morderstwa? Pozornie nie. Para studentów ginie w czasie zamieszek podczas manifestacji we Wrocławiu. Sprawa zamieciona jest pod dywan z łatką przypadkowego zabójstwa, jednak bohater powieści – dziennikarz Marcin Faraon – zaczyna prowadzić śledztwo.
W swojej książce Nowakowski bezlitośnie obnaża charakter i zepsucie środowiska akademickiego, w którym każdy walczy do krwi o swoją pozycję. Każdy, kto przeszedł przez tę machinę, nawet jako trybik w postaci studenta, zdaje sobie sprawę chociażby częściowo, jak ten system działa. Niektóre sprawy są w końcu jedynie tajemnicą poliszynela. Ale Nowakowski idzie dalej, ukazuje podkradanie pomysłów, tytułowe plagiatowanie, hipokryzję i cynizm doktorów, profesorów, naukowców. Oczywiście zabarwia to mocnym wątkiem kryminalnym, ale jego fikcja wygląda naprawdę wiarygodnie.
Pomysł na tę książkę zasługuje na spore uznanie. Po pierwsze, temat: z jednej strony bardzo przyziemny, żeby nie powiedzieć – pozornie nudny, ale jednak okazuje się, że – jeśli dobrze opowiedziana – ta historia potrafi być szalenie fascynująca. Oczywiście wymagało to wzbogacenia wątków oraz podkoloryzowania, dzięki temu jednak „Plagiat” ma pazur. Po drugie, umiejętność autora do mieszania różnych wątków i wyłuskania z tego najbardziej atrakcyjnych elementów. Mamy tu zatem środowisko akademickie, dziennikarza śledczego, kwestię nacjonalizmu, rock i morderstwa. Wszystko ze sobą współgra.
Nieco słabsza jest umiejętność Nowakowskiego we władaniu słowem. Chociaż autorowi nie brakuje ironii, to gdzieniegdzie dialogi brzmią sztucznie, mało naturalnie. Podobnie w kwestii opisów. Już pierwsze zdania powieści, które powinny być tym motorem napędowym do dalszego czytania, brzmią jak opis wypracowania szkolnego: „Po skroniach spływały kropelki potu. Koszula lepiła się do rozgrzanych pleców i wilgotnych pach. Kobieta ledwo panowała nad rozdygotanym ciałem. Palce drżały…” i tak dalej. Brakuje tu zwyczajnie literackiego polotu. Wierzę jednak, że akurat ta kwestia w przypadku pisarzy jest jak najbardziej do wypracowania. Natomiast budowanie dramaturgii, sposób prowadzenia narracji czy wspomniana umiejętność łączenia różnych wątków – to wszystko tu gra. Nowakowskiemu warto przyjrzeć się bliżej i wyczekiwać jego kolejnych prób, bo drzemie w nim spory potencjał.
„Plagiat” nie wyróżni się na tle innych polskich kryminałów, na które istnieje w tym momencie boom i które – trzeba to przyznać – prezentują coraz lepszy poziom. Nie znaczy to jednak, że Nowakowski ma się czego wstydzić, a wręcz przeciwnie. Po prostu tego typu powieści jest obecnie na rynku bardzo, bardzo dużo i trzeba się naprawdę wysilić, by się przez tę gęstwinę przebić. Nowakowski pokazuje, że drzemie w nim potencjał, ma świetne pomysły i wie, jak zatrzymać przy sobie czytelnika. Musi jeszcze popracować nad stylem. Z chęcią sięgnę po jego następną książkę.
Korekta: Katarzyna Tatomir
oprawa: miękka
format: 135x208 mm
ilość stron: 416
ISBN: 978-83-7835-433-8
Zostaw odpowiedź
Zostaw odpowiedź