Maja Lidia Kossakowska, „Zbieracz burz”
Książka Mai Lidii Kossakowskiej „Zbieracz burz” to swoista, wzniosła baśń. Opowiada o istotach nadprzyrodzonych, znanych nam wszystkim jako anioły. Akcja powieści toczy się w Królestwie (czyżby Niebo?), które autorka umieściła gdzieś w Kosmosie. Część wydarzeń rozgrywa się w piekle, zwanym Otchłanią lub Głębią oraz na naszej poczciwej Ziemi, znajdującej się w poważnym niebezpieczeństwie i to, bynajmniej, nie z powodu zagrażających jej demonów.
Choć bohaterowie książki pochodzą z innego wymiaru, ich wzajemne relacje i poczynania są typowo ludzkie. Mamy tu do czynienia z polityką, szantażem i pieniędzmi. Ci, którzy stoją najwyżej w hierarchii „świetlistych”, dysponują luksusowymi posiadłościami na Księżycu lub różnych planetach. Nic dziwnego, że w tak skonstruowanym świecie pojawiają się dobrze nam znane, przyziemne uczucia: zazdrość, nienawiść czy strach. Aniołowie, właśnie przez swoje podobieństwo do ludzi, mogą nam się wydać bliżsi, ale za to brak im cech istot nadprzyrodzonych. Postacie wykreowane przez Kossakowską mają takie same problemy jak Ziemianie – odczuwają ból i zmęczenie, a co bardziej wrażliwi popadają w depresję lub obłęd. Niektórzy piją alkohol i, o zgrozo, używają broni palnej!
Głównym bohaterem powieści jest Daimon Frey, Anioł Zagłady. Otrzymuje on od Pana nietypowy rozkaz, który nie podoba się jego współbraciom. Ci gotowi są uczynić wszystko, by uniemożliwić Freyowi wykonanie zadania.
„Zbieracz burz” to książka zaskakująca, ale nie zawsze pozytywnie. W jednym z epizodów występuje, na przykład, piękna anielica, która poza urodą, nie ma jednak zbyt wiele do zaoferowania. Scena, w której Hija pojawia się przed czytelnikiem, jeży włos na głowie, ale jednocześnie budzi niesmak i odrazę. Zupełnie nie rozumiem, po co autorka umieściła w Królestwie (Niebieskim) postać parającą się czarną magią?
Dialogi pomiędzy mieszkańcami Nieba także są zdumiewające – czasem pełne górnolotnych zwrotów rodem z baśni, a innym razem – tak „ziomalskie”, że aż rażą.
Tempo akcji jest raczej powolne i przyśpiesza jedynie podczas pościgów i starć.
Na drugim planie pojawiają się, oprócz aniołów i demonów, inne istoty fantastyczne – sylfidy, dżinny czy smoki, które, moim zdaniem, zupełnie nie pasują do tej historii, bo są po prostu z innej bajki.
Zdziwiło mnie również zachowanie aniołów „ze świecznika” – postępują tak, jakby nie podlegały żadnej władzy, a już na pewno nie miały z nią żadnego kontaktu. Istnieje, co prawda, w powieści siła zwana Światłością lub Jasnością, ale jest mało wyrazista.
Myślę, że książka spodoba się czytelnikom w przedziale wiekowym 10 – 20 lat. Starszych może trochę nudzić. Nie zapominajmy jednak, że to dopiero pierwszy tom „Zbieracza burz”. Z pewnością doczekamy się dalszego ciągu przedstawionej historii, gdyż los głównego bohatera pozostaje nieznany.
Prawdę mówiąc, jestem trochę rozczarowana tą powieścią Kossakowskiej, bo wiem, że autorkę stać na więcej. Nie tracę jednak nadziei, że druga część będzie ciekawsza, a poboczne wątki, z demonami w rolach głównych, rozwiną się na tyle interesująco, że znów będę zaskoczona – tym razem mile.
Autor:Maja Lidia Kossakowska
Tytuł:Zbieracz: Burz. Tom I
Data wydania:luty 2010
Wydawnictwo:Fabryka Słów
Pozostałe dane:ISBN: 978-83-7574-170-4
Format: 125×195mm
Stron: 352
Cena: 32,90