Jeffery Deaver, „Pokój straceń”

Jeffery Deaver, „Pokój straceń”


Recenzowała: Kinga Król

Jak dobrze wrócić na stare śmieci i spotkać dawno niewidzianych znajomych. Ponownie jesteśmy w Nowym Jorku, w mieście tętniącym życiem przez dwadzieścia cztery godziny na dobę. W jednej z niepozornych kamienic mieści się prywatny „komisariat Rhyme’a”, gdzie rozwiązywane są sprawy, z którymi sama policja nie jest w stanie sobie poradzić. Na czele zespołu stoi nie kto inny jak genialny kryminalistyk Lincoln Rhyme (były kapitan nowojorskiej policji, obecnie sparaliżowany konsultant kryminalistyczny), a u jego boku stoi... tak, w dalszym ciągu ta sama ruda piękność, Amelia Sachs, z którą tworzy niezwykle zgrany duet. Gdzieś w kuchni krząta się prawa ręka Lincolna – Thom, którego życzliwość i żartobliwość potrafi rozbroić nawet tak marudnego i trudnego pacjenta, jakim bez wątpienia jest kryminalistyk. Całości dopełnia były partner i przyjaciel Rhyme’a z policji, Lon Sellitto, który przynosi mu zawsze intrygujące i ambitne sprawy do rozwiązania. Skoro wszyscy są obecni, zobaczmy, z czym tym razem będzie musiał zmagać się zespół Lincolna.

W pięknych okolicznościach przyrody, na Bahamach, zostaje zamordowany Roberto Moreno, założyciel organizacji mocno sprzeciwiającej się między innymi ekspansji amerykańskich korporacji w krajach Ameryki Łacińskiej i Europy. Jego silnie antyamerykańskie poglądy, których nie obawiał się wygłaszać publicznie, spowodowały, że jego działalności zaczęła przyglądać się specjalna jednostka rządowa Stanów Zjednoczonych. Gdy do wydziału przenikają informacje o rzekomo planowanym przez Moreno zamachu terrorystycznym, zostaje wydany natychmiastowy rozkaz egzekucji. Jedna z nowojorskich prokuratorek podważa jednak zasadność śmierci amerykańskiego obywatela, gdyż dociera do dokumentów mogących świadczyć o spreparowaniu dowodów w sprawie winy Roberta Moreno. Tym samym chce dobrać się do skóry najwyższej rangi oficjeli zamieszanych w całą aferę, do tego jednak potrzebuje twardych i niezbitych dowodów, w zebraniu których ma jej pomóc Lincoln Rhyme. Sprawa nie jest jednak taka prosta i z pozoru wyłącznie polityczna, jak się wszystkim początkowo wydaje...

Lincoln Rhyme podejmował w swojej karierze zawodowej wiele trudnych i zawiłych spraw, lecz ta zupełnie różni się od poprzednich. Fragmentaryczne informacje, luźne spostrzeżenia i poszlaki, brak wyraźnych dowodów rzeczowych to właściwie bardzo skąpy materiał do pracy dla kryminalistyka, nawet tak wybitnego jak Lincoln. Ta sytuacja mobilizuje Rhyme’a do podjęcia zmian w dotychczasowym sposobie pracy – postanawia trochę się „rozruszać” (co może brzmieć dość dziwnie w przypadku tetraplegika), co sprawia, że dotychczas nierozłączny duet Lincoln-Amelia będzie musiał pracować oddzielnie. Jak ta sytuacja wpłynie na ich wzajemne relacje? Zdradzę tylko tyle, ze będzie ciekawie...

Sięgając po powieść Deavera, czytelnik oczekuje przede wszystkim genialnie skonstruowanej fabuły obfitującej w wiele zwrotów akcji, wątków sensacyjnych oraz nieustannego napięcia. Autor nie zawiódł i tym razem – odnajdziemy tutaj bowiem wszystko to, do czego przyzwyczailiśmy się już w poprzednich książkach. Tym razem Deaver pokusił się jednak o zawarcie w swej powieści nowych elementów, zazwyczaj omijanych przez niego szerokim łukiem – wyraźnych wątków politycznych. Co skłoniło autora do podjęcia takiego tematu?

Inspiracją do napisania powieści pt. „Pokój straceń” było zabicie amerykańskiego obywatela, Anwara Al-Awlaki, radykalnego imama z centrum islamskiego, położonego jedynie trzy mile od domu autora w Zachodniej Wirginii. Człowiek ten otwarcie wspierał dżihad i namawiał do terroryzmu, dlatego też szybko znalazł się na celowniku amerykańskiego rządu. Jeffery Deaver stawia pytania o moralne i etyczne usprawiedliwienie działań jednostek rządowych specjalizujących się w likwidowaniu potencjalnych terrorystów, mogących zagrozić życiu wielu Amerykanów. W powieści ukazuje nam możliwą „drugą stronę medalu” takich misji, które mogą powodować śmierć przypadkowych, cywilnych osób (w tym kobiet i dzieci) lub też omyłkowe wyroki na podstawie niepełnych bądź błędnie zinterpretowanych danych.

 Autor w wielu wywiadach podkreśla, jak ważne jest dla niego zdanie swoich czytelników. Często zdarza mu się, że spełnia ich prośby odnośnie kolejnych części serii o Lincolnie Rhyme czy Kathryn Dance. Przyznaję, że cykl o genialnym niepełnosprawnym kryminalistyku jest jednym z moich ulubionych, dlatego też niezmiernie ucieszyła mnie wiadomość o zapowiadanej na ten rok jedenastej już jego odsłony.

Pomimo ponad dwudziestu lat pracy pisarskiej, Deaver nadal jest w świetnej formie, o czym możecie się przekonać sięgając po jego najnowszą powieść "Pokój straceń".

Szczerze polecam.

 

Korekta: Paulina KoźbiałPokoj-stracen_Jeffery-Deaver

 

  • Autor: Jeffery Deaver
  • Tytuł: Pokój straceń
  • Tytuł oryginalny: The Kill Room
  • Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
  • Data wydania: Wrzesień 2013
  • ISBN: 978-83-7839-607-9
  • Liczba stron: 552
%d bloggers like this: