Bernadetta Darska, „To co nas pociąga! O serialowych antybohaterach”

Bernadetta Darska, „To co nas pociąga! O serialowych antybohaterach”


Recenzowała: Lucyna Markowska

Miałam ogromne oczekiwania wobec książki dr Darskiej z prostej przyczyny: podobnie jak ona uważam, iż opracowania o antybohaterach potrafią być niebywale zajmujące. W tematyce kryje się jednak pewien haczyk. Rozważania nad fascynacją złem – mogą stać się albo szeroko przedstawionym wywodem nad ludzką moralnością, pragnieniami, psychiką, albo… no właśnie. Najwidoczniej moje nadzieje okazały się zbyt wielkie. Książka bowiem nie powali środowisk akademickich na kolana, a przeciętny odbiorca (w końcu to praca popularnonaukowa) raczej przeczyta i zapomni. Nie chcę przez to powiedzieć, że „To co nas pociąga!” w ogóle nie zasługuje na lekturę. Po prostu zapomnijcie o fajerwerkach, rewolucji i zachwycie.

W skład całości wchodzi rozbudowany wstęp – o którym opowiem jeszcze za chwilę – i osiem rozdziałów dedykowanych kolejno amerykańskim serialom: Breaking Bad, Wszystkie wcielenia Tary, Wyposażony, Układy, Być człowiekiem – wersja brytyjska, Dexter, Californication i Trawka. Wielkim miłośnikiem seriali nie jestem, więc nie będę udawać, że wszystkie są mi znane. Odniosłam jednak wrażenie, że autorka zabierając się za tematykę, która stanowi jej prywatne hobby, nie do końca miała pomysł, jakim kluczem doboru się kierować – wyjąwszy własny gust. Ostatecznie zainteresowania naukowe dr Darskiej są bardzo szerokie, jak mogłam się przekonać, zerkając na listę jej wcześniejszych publikacji, tutaj jednak mamy do czynienia z popkulturą, o której wcale nie jest znowu tak łatwo pisać, nawet ludziom z dużym doświadczeniem. A literaturoznawcze korzenie z pewnością tego zadania nie upraszczają.

Już na wstępie rzuca się w oczy zdanie przypominające akademicką manierę pisania „poprawnych opracowań studenta”. Autorka rozpoczyna od refleksji czym seriale są, a czym nie są, odwołując się do takich kategorii jak sztuka czy rozrywka. Pytania, które moglibyśmy w nieskończoność zadawać przy grach, komiksach, animacjach, itd. itp., jak świat długi  i szeroki. Zastanawiam się tylko: czy wciąż warto? Czy nie produkują sztucznego szumu, bo gdy ma się do dyspozycji te zaledwie dwieście stron wywodu naukowego, chyba lepiej zapełnić je czymś z goła innym?

Najbardziej jednak zaskoczyły mnie słowa: „Odbiorca (domyślnie: seriali – przyp. LM.) zyskuje niepokojącą wolność. Niepokojącą bo – paradoksalnie – pełną zobowiązań. Znaczna część najbardziej znanych zachodnich produkcji serialowych (głównie amerykańskich, ale też brytyjskich) zobowiązuje odbiorcę nie tylko do zabawy. Włączając widza w tryb prezentowanej opowieści, zmusza go do uświadomienia sobie, że przyjemność z oglądania serialu nie jest tak niewinna, jak mogłoby się wydawać”. Długo zastanawiałam się nad tym cytatem i nie wiem jak autorka, ale ja oglądając produkcje także koreańskie, japońskie, francuskie, ba, nawet biedne, polskie, nigdy nie czułam się do niczego dodatkowego zobowiązana. A już z pewnością nie odnosiłam wrażenia, że jestem czegokolwiek winna, kierując się rozumowaniem, że siedzenie przed telewizorem do niewinnych zajęć nie należy. I z przykrością stwierdzam, że będąc pasjonatem tematu, autorka dała się chyba porwać nieco fantazji, starając się przypisać serialom cechy, których chyba sami ich twórcy nie przewidzieli. Gdy zaś ktoś czuje, że seriale zapewniają mu – albo wprost przeciwnie, ograniczają wolność, sprawa brzmi już bardzo poważnie.

Wreszcie: kwestia pozostałej treści. Nim jeszcze przygotowywałam się do recenzji, spotkała mnie śmieszna historia. Po przelotnym przekartkowaniu książki moja starsza, niczego nie podejrzewająca siostra stwierdziła z wahaniem w głosie: „Co to właściwie jest? Przecież tu są same cytaty!”. Na co, oczywiście, popędziłam z wyjaśnieniami. „Naturalnie, że są. Tak właśnie pisze się opracowania naukowe. Odwołując się do cudzych badań i prezentując własne wnioski”. Ha. I byłoby wszystko pięknie, gdybym po przeczytaniu ponad połowy nie musiała przyznawać rodzeństwu racji. Mam wrażenie, że autorka zapędziła się miejscami i nie pozostaje dla mnie do końca jasne, dlaczego tu i ówdzie jakieś odniesienie w ogóle się znalazło. Nie wszystkie źródła są zresztą tak samo poważne. Rzuca się również w oczy pewna przypadkowość rozłożenia. Niczym paląca potrzeba wypełnienia akapitu. Najgorsze jednak, że często nie towarzyszy im żadna refleksja, komentarz. Ot, figurują sobie niczym zapełniacze, fillery – jak powiedzielibyśmy w serialowym slangu. Poszczególne rozdziały streszczają, sezon po sezonie, fabułę wytypowanych seriali, a rzadkie wtrącenia autorki wyglądają bardzo ubogo w porównaniu z ilością przytoczonych cudzych wypowiedzi. Tylko po co właściwie w ogóle zamieszczać streszczenia? Przecież po książkę sięgną ludzie, którzy doskonale wiedzą, co np. wydarzy się w trzecim sezonie Dextera. Nie sądzę bowiem, by osoba serialami niezainteresowana, chciała sobie najpierw na ich temat, przed obejrzeniem, poczytać opracowania!

Naukowy czy też popularnonaukowy obiektywizm ustąpił miejsca osobistemu stosunkowi autorki do seriali. Nie zdołała opanować entuzjazmu, co niestety razi z każdego rozdziału książki. Od natarczywego streszczania, po sugerowanie którego z bohaterów „lubić bardziej”. Wreszcie myślę, że inni pasjonaci będą czerpać z lektury radość – jeśli potraktują ją lekko, niczym rozmowę z przyjaciółmi na temat tego, „co wydarzyło się w poprzednim odcinku”. Ot, towarzyska pogadanka. Jeśli jednak nastawiacie się na wnikliwe studium kulturoznawcze… nie tym razem. Gdzieś po drodze pogubił się nam antybohater, a wygrał ogólnie serialowy fenomen. I nawet jeśli was do lektury nie zachęcam, to przestrzegać również nie zamierzam.

 

Korekta: Iga PączekBernadetta Darska, _To co nas pociąga! o serialowych antybohaterach_

  • Tytuł: To co nas pociąga! o serialowych antybohaterach
  • Autor: Bernadetta Darska
  • Wydawca: Wydawnictwo Katedra
  • ISBN: 978-83-63434-05-2
  • Liczba stron: 200
  • Format: 121x194
  • Cena: 30 zł
  • Data wydania: 2012

 

%d bloggers like this: