Poczet Poczciwych Antagonistów: Najzdradliwsi Pośród Mrocznych

Poczet Poczciwych Antagonistów: Najzdradliwsi Pośród Mrocznych


Autor: Lucyna Markowska
Dawno, dawno temu w odległej galaktyce...
Ha! To był z pewnością najłatwiejszy wstęp, jaki dany mi było kiedykolwiek napisać. Nie znaczy to jednakże, że zagadnienie będzie banalne: kolejny Pan Ciemności już czeka na swoje pięć minut uwagi. Tym razem powrócimy do korzeni. Do antagonistów, o których nie ośmielamy się myśleć i mówić inaczej, niż tytułując ich „lordem” czy „władcą”. Dość już było o tych farbowanych? błaznach! Czas na prawdziwych Panów Ciemności! By jednak odpocząć trochę od fantastyki, przenieśmy się na moment do świata, który co prawda jest zamieszkiwany przez „rycerzy”, a jego mieszkańcy podejrzanie często mówią o „mocy”, ale akcja wydarzeń rozgrywa się „gdzieś w galaktyce”. Zresztą, czy ja naprawdę muszę komuś przedstawiać Gwiezdne Wojny?

Do rzeczy!

Każde dziecko wie, że Jedi to ci dobrzy (zakon, który skupia osoby „wrażliwe na Moc”). A ponieważ, równowaga musi zostać zachowana, również szlachetni rycerze mają swoich mrocznych przeciwników – tajemniczą rasę Sithów oraz osoby czerpiące z ich bogatego dorobku kulturowego.
W miejscu tym muszę zaznaczyć, iż niniejszy odcinek Pocztu będzie, wyjątkowo, poświęcony bohaterowi zbiorowemu. Z prostej przyczyny: mimo długich godzin rozważań i burzliwych narad nie byłam w stanie wskazać ulubionego Sitha. Owszem, gdyby brać pod uwagę pierwszeństwo zwyciężyłby Darth Sidious, ale postać ta jest tak doskonale znana, że trudno powiedzieć o niej cokolwiek nowego. Z drugiej strony, nawet w połowie popularnością nie dorównuje Darth Vaderowi (który na dodatek w oczach niektórych uchodzi za popychadło, nie zaś pełnoprawnego złego lorda…), a już na pewno nie jest tak wyluzowany i zabawny jak Darth Revan (który za sprawą komiksów i gier wysunął się przed szereg pozostałych lordów). Jak zatem widzicie – trudny orzech do zgryzienia. Nie pozostało mi więc nic innego, jak poświęcić parę zdań każdemu z nich.

Motyw i Działanie

By w pełni oddać światopogląd tej nietuzinkowej grupy, najlepiej przytoczyć wierszyk, którego uczy się każdy Sith na początku swej nikczemnej drogi:
Peace is a lie, there is only passion. (Pokój jest kłamstwem - istnieje tylko pasja)
 
Through passion, I gain strength. (Dzięki pasji zdobywam siłę).
 
Through strength, I gain power. (Dzięki sile zdobywam moc).
 
Through power, I gain victory. (Dzięki mocy osiągam zwycięstwo).
 
Through victory, my chains are broken. (Dzięki zwycięstwu - moje okowy pękają).
 
The Force shall free me. (Moc mnie uwolni).
Jak zatem, ilustruje powyższy tekst, zasady Sithów są jasne i przejrzyste – ogólnie zaś sprowadzają się do wniosku, że nie ma potęgi bez emocji (co jak wiadomo jest zupełnym przeciwieństwem filozofii Jedi). A choć każdy z wybrańców Ciemnej Strony ma nieco odmienne motywy, łączy ich wspólna walka o wyższość swojego wyznania nad żałosnymi i słabymi naukami dobrotliwych przeciwników. Bo jak tu nie spierać się z kimś, kto zawsze powstrzymuje się przed działaniem? Chwali pacyfizm, jednocześnie trenując wojowników? Wzdraga się przed kłamstwem, ale nie ma nic przeciwko przemilczeniu prawdy (czy też słynne: Luke, przekonasz się, że wiele prawd zależy tylko od naszego punktu widzenia)? Banda hipokrytów, nie warta splunięcia… i tak też uważa każdy młody Sith, bez względu na to, czy jego własne ambicje dotyczą bycia imperatorem/ ma ochotę wykończyć swojego mistrza/ chce się tylko zabawić kosztem pokonanych.
A co z działaniem? Tutaj postępowanie charakterystyczne dla wszystkich złych lordów: gromadzimy armię, budujemy bazę operacyjną, wysyłamy do najgorszej roboty swoich uczniów i wydajemy masę bezsensownych rozkazów, jednocześnie dbając o to, by zniechęcać do siebie i tak znużonych już sojuszników i balansować na granicy rozłamu we własnym stronnictwie. Zdradź nim będziesz zdradzonym, kłam, morduj, grab i zachowuj wszystkie cenne informacje dla siebie. W rezultacie i tak przetrwają tylko najsilniejsi… Oto smutna rzeczywistość Sithów. Eh, oto przyczyna ich klęski! Bo jak utrzymać dyscyplinę w wojsku, które nagradzane (i jednocześnie karane) jest za donosicielstwo i mordowanie współtowarzyszy? Jak poważnie myśleć o zbudowaniu potęgi politycznej? Tego, niestety, zwolennicy Ciemnej Strony Mocy jeszcze nie przemyśleli, ale też po prawdzie nikt nie oczekuje zwycięstwa od antagonistów.

Osobowość i Image

Na początek zagadka: jak rozpoznać, że mamy do czynienia z Sithem?
Jest kilka sposobów. Przede wszystkim, w filmach i komiksach, cechuje ich bardzo niezdrowy odcień skóry. W wieluwojny2 wypadkach stopień posługiwania się Mocą jest ściśle powiązany z zaawansowaniem problemów dermatologicznych. (Co ładnie reprezentują obrazki obok – pochodzące z gry Star Wars: Knights of the Old Republic II: The Sith Lords). Jak zatem widzimy, im bardziej utalentowanymi adeptami Ciemnej Mocy się stajemy, tym bardziej odbija się to na naszym wyglądzie zewnętrznym: włosy ciemnieją (lub bieleją), oczy zaczynają świecić na żółto, a w szafie dominują czarne ubrania z szerokim kapturem i dziwaczne maski. Czy Sithowie przystojnieją czy brzydną, to już kwestia gustu, ale zmiany wyglądu zawsze przebiegają podobnie. (Tym, którzy uważają, że tylko Ciemna Moc nie służy zdrowiu - proszę o przyjrzenie się przeobrażeniu, jakie przechodzi Luke w kolejnych epizodach starej trylogii. Że niby, to blizny po wypadku samochodowym, nie zaś od Mocy? Zwykłe plotki ludzi słabej wiary!). A mimo wyraźnych śladów przemiany, często w filmach (jak i komiksach/grach) Sith długo pozostaje nierozpoznawalny. Trudno wyjaśnić skąd takie problemy ze spostrzegawczością u protagonistów. Może to wrodzona uprzejmość sprawia, że nie zwracają uwagi na drobne mankamenty urody, by nie zranić uczuć potencjonalnego Sitha (ci, bowiem, jak nakazuje im religia, podchodzą do wszystkiego strasznie emocjonalnie).
Warto wspomnieć o jeszcze jednym zwyczaju, który łączy wszystkich Sithów w jedną, szczęśliwą rodzinę. Są to przydomki. Poza nieco staroświeckim tytułem „lord”, często swoje imiona poprzedzają eleganckim „darth”, jak np. wspomniani wcześniej Darth Sidious czy Darth Vader, ale też Darth Maul, Darth Bane i wreszcie (dość młody w tej grupie) Darth Malak. Niby nic wielkiego - a cieszy. Zaraz imię brzmi jakoś tak mroczniej. Czyż nie?

Gadżety i Aranżacja Wnętrz

Główną bronią Rycerzy Jedi był miecz świetlny – Sithowie nie wykazali się w tej kwestii kreatywnością i postanowili korzystać z tegoż samego wyposażenia. By jednak w jakiś sposób zaakcentować swoją niezależność, sięgnęli po odmienny zestaw kolorów. W filmach używają broni o czerwonych i ciemnofioletowych ostrzach, które bardziej pasują do ich złowrogich postaci. Miecz świetlny jest zarazem najbardziej rozpoznawalnym symbolem świata Gwiezdnych Wojen – przez co, rozpisywanie się o nim, nie jest zbyt interesujące.
Znacznie ciekawszym gadżetem od broni, który jednocześnie zdradza nam status danego Lorda Sith, jest jego okręt bojowy. I nie chodzi mi bynajmniej o poziom zaawansowania technologicznego, ale o… długość mostka kapitańskiego. Miłośnicy świata Gwiezdnych Wojen prawdopodobnie uśmiechają się teraz pod nosem, będąc w stanie zweryfikować postawioną tutaj tezę. (Tym zaś, którzy mieli okazje zagrać we wspomniany już wcześniej tytuł Star Wars: Knights of the Old Republic II: The Sith Lords, polecam przypomnieć sobie, ile czasu zajęło im pokonanie drogi do końca statku, by wreszcie zmierzyć się z Darth Nihilusem). Prawdziwi Lordowie dbają o to, by konstrukcja statku spełniała ich wszystkie potrzeby (nawet te wynikające z kompleksów) i nie zadowolą się prostym okrętem. Im bardziej cudaczny, niepraktyczny i niewytłumaczalnie rozbudowany, będzie ich statek flagowy – tym lepiej. Że niby, to prowadzi w konsekwencji, do wysadzenia całości w powietrze? Nic straconego! Zawsze można wybudować następny, którego mostek kapitański będzie tak zniewalający, że powali całą galaktykę na kolana! A jak mawiają młodzi: klasa ważniejsza niż kasa.

Słudzy

wojny3Definicja szturmowca brzmi: występuje stadnie, ma białe ubarwienie i charakteryzuje się niebywała precyzją w strzelaniu z broni laserowej (Chwila, pretensje nie do mnie – to Obi-Wan Kenobi tak twierdził. Widocznie już w IV epizodzie nie traktował Luke’a zbyt poważnie). Naturalnie, szturmowcy są oddziałem stosunkowo nowym, który zastąpił wykorzystywane wcześniej klony. Niewiele można o nich powiedzieć, gdyż ich głównym założeniem była anonimowość. Brak imion - tylko numerki, brak twarzy – jedynie hełmy, wreszcie brak sukcesów – i… nic w zamian. Szturmowcy to odpowiednik armii goblinów, które występują w wielu światach fantasy, trudno więc oczekiwać od nich niezawodności.
Poza popychadłami najniższego szczebla, każdy Lord Sithów bierze sobie na wychowanie ucznia (wedle Zasady Dwóch – Darth Bane’a, która mówi, że „Dwóch ich powinno być, nie więcej, nie mniej. Jeden, by przyjąć potęgę, drugi by jej pożądać.”). Tym sposobem każdy Sith już od małego uczony jest, że mistrza zdradzić trzeba – pytanie tylko, kiedy i jak. W przypadku jednych jest to decyzja podjęta na skutek długoletnich knowań (np. Darth Malak), inni działają bardziej impulsywnie, ulegając czarowi chwili (np. Darth Vader). Bez względu jednak, na wybraną metodę, efekt jest taki sam. Uczeń staje się mistrzem, więc bierze nowego wychowanka, by on za parę lat… i tak w kółko, i w kółko.

Wróg Prywatny

Największym wrogiem Sithów są naturalnie ci, którzy nie zgadzają się z ich dominacją nad galaktyką i wizją nowego porządku. Poza faktem, że zwolennicy Ciemnej Strony Mocy zwalczają się wzajemnie, muszą też od czas do czasu stawać w szranki w przedstawicielami Zakonu Jedi. A wszystko z powodu odmiennej filozofii.wojny4
Poniżej kodeks, którym kierują się obrońcy Jasnej Strony Mocy:
 
There is no emotion; there is peace. (Nie ma emocji - jest spokój.)
 
There is no ignorance; there is knowledge. (Nie ma ignorancji - jest wiedza.)
 
There is no passion; there is serenity. (Nie ma namiętności - jest pogoda ducha.)
 
There is no death; there is the Force. (Nie ma śmierci - jest Moc.)
Jak widać, zasady wyznawane przez Jedi stoją w sprzeczności z pełnymi emocji naukami Sithów. To, co jedni uważają za siłę, dla drugich jest słabością. Oczywiście, istnieli tak zwani „szarzy” wybrańcy Mocy (choć byli lojalni Jasnej Stronie, nie zawsze przestrzegali Kodeksu), którzy kroczyli ścieżką neutralności, ale kto by się tam nimi w czasie wojny przejmował?

Na zakończenie

Świat Gwiezdnych Wojen, to jeden z najbardziej rozbudowanych i dopracowanych uniwersów, który na dodatek wciąż się rozrasta. Jest przy tym tak przystępny, że urzekł sobą nie tylko fanów science fiction, ale też fantasy. Doczekał się nawet własnych wyznawców: coraz więcej ludzi określa siebie, jako przynależących do Kościoła Jedi (są zarejestrowani jako religia m.in. w Wielkiej Brytani – w roku 2001, ok. 390 tys. wyznawców). Czy to oznacza, że przedstawiciele Ciemnej Strony pozostają w tyle? Najwyraźniej. Trzeba trzymać kciuki za ludzką kreatywność, a może wkrótce dojdzie do pierwszych międzygalaktycznych wojen.
Tym razem bez tradycyjnego dla serii pożegnania.
Już sami najlepiej wiecie, co powinno Was prowadzić.
Korekta: Maja Borawska
%d bloggers like this: