KRYMINAŁ Z HUMOREM CZYLI WYWIAD Z IWONĄ MEJZĄ

KRYMINAŁ Z HUMOREM CZYLI WYWIAD Z IWONĄ MEJZĄ


Rozmawiała Joanna Kubica

Autorka powieści „Wszystkie grzechy nieboszczyka” opowiada o swoich książkach, sympatii do twórczości Joanny Chmielewskiej, rosnącej domowej kolekcji kryminałów, różnicy pomiędzy policjantami a detektywami, a także zdradza przepis na dobry kryminał.

 J.K. Muszę przyznać, że nie czytałam wcześniej „Wszystkich grzechów nieboszczyka” i tytuł „Wyszedł zwszystkie-grzechy-nieboszczyka-qfant domu i nie wrócił” wydał mi się zapowiedzią poważnego dramatu kryminalnego. Jakie było moje zaskoczenie, gdy otrzymałam dowcipną i lekką, pomimo tematyki, opowieść o „podwójnym nieboszczyku”. Czy był to efekt zamierzony?

Iwona Mejza: Nie zamierzałam pisać dramatu kryminalnego, ani tym bardziej tytułem sugerować taką tematykę. Zazwyczaj pisanie książki zaczynam od tytułu, a ten wydawał mi się trafny, zwłaszcza że prowadzona przez komisarza Ożegalskiego „sprawa podwójnego nieboszczyka” jest konsekwencją tego, że ktoś, lata temu, wyszedł z domu z zamiarem powrotu, ale niestety już nie wrócił.

J.K. Skąd pomysł na zagadkę kryminalną z przeszłości? Mamy nieboszczyka, a nawet dwóch. Żadnych poszlak, żadnych motywów. Tylko te adidasy…

I.M. W tej książce nie miałam zamiaru nikogo zabijać, chciałam mieć do dyspozycji „gotowego nieboszczyka”. By fabuła była bardziej interesująca pomyślałam, że nieboszczyk razy dwa daje dużo większe możliwości. A białe adidasy w tamtych czasach były bardzo popularne.

J.K. Motyw „podwójnego nieboszczyka” przywodzi mi na myśl powieści Joanny Chmielewskiej, która jest, o ile dobrze słyszałam, jedną z Pani ulubionych autorek powieści sensacyjnych. Czy dużo czerpie Pani od swoich ulubionych autorów? Wzoruje się na nich w jakiś sposób?

I.M. Bardzo lubię książki Joanny Chmielewskiej. Ich lektura to dla mnie antidotum na chandrę i ciężki od rana dzień. Czytam, śmieję się, zamyślam. Odpoczywam. Chciałabym, żeby moje książki też dawały czytającym odrobinę wytchnienia od niejednokrotnie szarej codzienności. Tyle i aż tyle. Czy się wzoruję? Myślę, że raczej nie. Piszę kryminały humorystyczne, ale jednak w trochę innym stylu.

J.K. Jeden z Pani bohaterów, komisarz Ożegalski, podobnie jak Pani kolekcjonuje kryminały z całego świata. Jakie perełki posiada Pani w swojej kolekcji?

I.M. Cóż, zapewniam, że kolekcja komisarza Ożegalskiego jest dużo większa niż moja. J Owszem zbieram kryminały od lat, ale nigdy nie zakładałam takiego prawdziwie kolekcjonerskiego zbierania. Po prostu ten gatunek preferuję, lubię wracać do już przeczytanych książek, więc się nazbierało. Bardzo dużo kryminałów mam z makulatury – tak, jak i komisarz. Do dzisiaj żałuję, że zniknęła możliwość zakupu wyrzucanych książek. Za grosze można było wzbogacić biblioteczkę. Nie mam kryminałów przedwojennych, parę z lat powojennych. Najwięcej kryminałów pochodzi z lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych. Największym sentymentem darzę książki Johna Dicksona Carra, który zasłynął jako autor zagadek zamkniętego pokoju. „Tabakierka cesarza” czy „Ostrzegam czytelnika” to klasyka gatunku.

J.K. W powieści nakreśla Pani obraz sympatycznych, choć czasem nieco gapowatych policjantów z komendy policji. Skąd czerpała Pani wiedzę o życiu w komendzie?

I.M. Moi policjanci to sympatyczni i porządni ludzie. Nie rzucają mięsem co parę zdań, nie używają ogólnie przyjętych przerywników. Być może powinni być bardziej życiowi, ale trzeba pamiętać, że są bohaterami kryminału humorystycznego i mają prawo różnić się od prawdziwych policjantów. Poza tym ja mam bardzo pozytywne doświadczenia z kontaktów z policją. Nigdy nie miałam trudności w załatwieniu jakiejkolwiek sprawy. Raz w życiu zapłaciłam mandat za jazdę bez świateł. Tak się spieszyłam, że nie zauważyłam, poza tym ulice u nas jasno oświetlone. A życie w komendzie toczy się na pewno swoim trybem.

wyszedl_z_domu_qfantJ.K. Nie bez powodu pytam o wybór policjantów z komendy na główne postaci prowadzących śledztwo. Muszę wyznać, że prywatnie mam większą słabość do detektywów, takich jak nieznośny Sherlock, fascynujący Fandorin czy niebezpiecznie sympatyczna panna Marple. Mam wrażenie, że policjanci są zwykle mniej wdzięcznymi bohaterami kryminałów…

I.M. Dodajmy jeszcze niezapomnianego Herculesa Poirota. Na pewno osoby prywatne prowadzące śledztwo, czy nawet zawodowi detektywi z powieści autorów amerykańskich, mają większe możliwości. Nie muszą przestrzegać procedur obowiązujących w policji. Zgadzam się, że to ułatwia kreślenie ich sylwetek tak psychologicznych, jak i fizycznych. Natomiast komisarz prowadzący śledztwo daje nam możliwość podpatrzenia pracy policji. Ma on inne możliwości. Zwłaszcza jeżeli jest to komisarz pokroju Sławka Ożegalskiego. Pasjonat kryminałów i powieści sensacyjnych, gdy zdarzy mu się śledztwo w sprawie „podwójnego nieboszczyka” może rozwinąć skrzydła i zaimponować kolegom. A zapewniam, że komisarz Ożegalski będzie prowadził tylko ciekawe śledztwa.

J.K. Co jest najtrudniejsze przy pisaniu kryminału? Detale techniczne? Zawiłości medyczne? A może coś zupełnie innego?

I.M. Do pisania kryminału zawsze należy się solidnie przygotować. Jeżeli musimy popełnić w książce morderstwo, to powinniśmy sobie przyswoić procedury związane z sekcją, ze zbieraniem dowodów na miejscu przestępstwa. Poznać zasady współpracy policji i prokuratury.

Dla mnie największym wyzwaniem jest wymyślenie takiej zagadki kryminalnej, która wydawałaby się czytelnikowi niemożliwa do rozwiązania w sposób logiczny, a jednocześnie rozwiązanie zawarte w książce byłoby zaskakujące, ale jak najbardziej możliwe. Poza tym pisanie książek z założenia łatwych, lekkich i przyjemnych, ale zawierających wartościowe treści, jest zadaniem dość trudnym. Ale jeżeli widać efekty pracy, to mam sporą satysfakcję.

J.K. Trudniej napisać debiutancką powieść czy kolejne, gdy czytelnicy mają już swoje wymagania po ciepło przyjętym debiucie?

I.M. Rzeczywiście „Wszystkie grzechy nieboszczyka” zostały przyjęte bardzo przychylnie. Ucieszyło mnie to i dodało skrzydeł. Natomiast na pewno trudniej było mi pisać kolejną książkę. Nie dlatego, że kolejna, ale dlatego, że zdecydowałam się na umieszczenie akcji książki w moim rodzinnym mieście i połączenie fikcyjnych bohaterów z jak najbardziej rzeczywistymi miejscami. Wszystkie ulice, obiekty zabytkowe, kawiarnie, sklepy, nadrzeczne Planty istnieją naprawdę.

J. K. Nad czym Pani obecnie pracuje?

I.M. W tej chwili razem z Aliną Polak kończymy pisać kryminał humorystyczny. Z dużym przymrużeniem oka własne śledztwo w sprawie morderstwa poprowadzi wyjątkowa kobieta, w żaden sposób nie związana z żadnym komisariatem, ani tym bardziej komisarzem. Będzie się dużo działo. Natomiast na sierpień 2014 roku przewidziana jest premiera następnej książki z komisarzem Ożegalskim w roli głównej. To „Kolekcjoner marzeń”.

J.K. Niektórzy autorzy kryminałów w swoich książkach starają się jak najdłużej utrzymać czytelnika w niepewności i niewiedzy na temat tego „kto zabił?”. Inni, wręcz przeciwnie, prezentują sylwetkę zabójcy zaraz po rozpoczęciu lektury, a przez całą powieść tłumaczą, najczęściej oczami prowadzącego śledztwo „jak i dlaczego”. Która perspektywa wydaje się Pani, zarówno jako autorce, jak i czytelniczce kryminałów atrakcyjniejsza? Trudniejsza?

I.M. Wszyscy pamiętamy sprawy prowadzone przez porucznika Colombo. Wprawdzie to był film, ale zaczynał się od pokazania kto zamordował. A jednak, znając osobę mordercy z zapartym tchem śledziliśmy tok rozumowania porucznika w pomiętym płaszczu. Działo się tak dlatego, że chcieliśmy zrozumieć motywy, którymi kierował się morderca. Ważne było dlaczego postąpił w taki a nie inny sposób. Kusząca jest perspektywa napisania tak poprowadzonego kryminału. Natomiast na razie jako autor preferuję tradycyjny sposób dochodzenia do sprawcy.

Jako czytelnik lubię dobre kryminały. Dobre, brzmi bardzo ogólnie, ale każdy ma swój gust i jeden zachwyci się masakrą na pierwszej stronie, a inny spokojem i pewnością siebie detektywa. Lubię kryminały, z których mogę się czegoś dla mnie nowego dowiedzieć. Na przykład na temat Szekspira, Picassa, operacji plastycznych albo plantacji kawy w Afryce.

 

 

 

%d bloggers like this: