Miesięcznik literacki. Luty

Miesięcznik literacki. Luty


Autor: Izabela Grzelak-Barczewska

Od przeszło dekady, podążając za amerykańską modą, w lutym obchodzimy w Polsce Walentynki. Odpowiednio wcześniej w wystrojach sklepowych wystaw królują serduszka, a najmodniejszym kolorem staje się czerwony. W radiu częściej niż zwykle puszczane są romantyczne ballady, a wielbiciele literatury chętniej sięgają po romanse, przynajmniej niektórzy.

W tym roku gorącym nazwiskiem wśród autorów literatury kobiecej było to należące do Jessici Blair. Okazało się bowiem, że pisarka wcale nie jest pisarką, a… pisarzem. Damski pseudonim posłużył ukryciu tożsamości Billa Spence’a, weterana wojennego, który liczy sobie… osiemdziesiąt dziewięć lat. Po wojnie pod własnym nazwiskiem opublikował między innymi trzydzieści sześć westernów. Gdy pod koniec lat 80. pisał książkę o wielorybnictwie, stwierdził, że ma wystarczają ilość materiału, aby napisać rozgrywający się w XIX wieku romans, w którym mógłby wykorzystać w tle temat wielorybnictwa. Książka została wysłana do wydawnictwa pod własnym nazwiskiem autora. W odpowiedzi Spence otrzymał list, w którym przyznano, że powieść się podoba, ale wydawca chciałby ją opublikować pod innym nazwiskiem. Tak narodziła się Jessica Blair. Do tej pory pod pseudonimem tym autor napisał 22 powieści, z czego najnowsza ukazała się w Wielkiej Brytanii w tym tygodniu. I chociaż tajemnica wyszła na jaw już dawno temu, do tej pory wiele miłośniczek twórczości „pisarki” nie ma pojęcia, kto kryje się za tym nazwiskiem[1].

I pomyśleć, że to kiedyś kobiety-pisarki przyjmowały męskie nazwiska, by zaistnieć w literackim świecie… Tego problemu na szczęście nie miała Agatha Christie. Słynna autorka błyskotliwych kryminałów z równie błyskotliwymi detektywami-amatorami została, jak się ostatnio okazało, posądzona o jeszcze większą błyskotliwość przez brytyjską Służbę Bezpieczeństwa, słynne MI5. W 1941 roku wydała bowiem powieść „N czy M?”, w której umieściła postać majora Bletchleya, emerytowanego oficera armii indyjskiej, który twierdził, że zna sekrety różnych działań wojennych podejmowanych przez Brytyjczyków[2]. Jako że w rzeczywistej posiadłości Bletchley Park znajdowała się tajna siedziba kryptologów (odszyfrowujących choćby słynną Enigmę), szefostwo brytyjskiego wywiadu obawiało się, że sekretna, szalenie istotna z punktu widzenia wojennego wysiłku Imperium placówka – oraz to, co się w niej działo – może wcale nie być dla Christie taka tajna. Zwłaszcza że Agatha była przyjaciółką ówczesnego kierownika ośrodka, Dilly'ego Knoxa.

Jak jednak upewnić się, co Christie wie? Najpierw wezwano Knoxa, który zaprzeczył, jakoby pisarka mogła mieć jakiekolwiek pojęcie na ten temat. Później powierzono mu wypytanie przyjaciółki. Knox zdawał sobie sprawę, że musi ostrożnie sformułować pytanie, aby autorka niczego się nie domyśliła. Zaprosił ją do swojego domu i – według relacji przyjaciół Knoxa – przy herbacie i bułeczkach spytał, czemu nazwała jednego z bohaterów nazwiskiem Bletchley. "Bletchley?" – odpowiedziała Christie. "Mój drogi, utknęłam tam w drodze, jadąc pociągiem z Oxfordu do Londynu i zemściłam się nazywając tak moją najmniej ulubioną postać”. W Security Service odetchnięto z ulgą[3]. My natomiast możemy się jedynie domyślać, czy dysponująca jednym z najbardziej błyskotliwych umysłów swojej epoki Agatha, rzeczywiście niczego się nie domyśliła. Literacka mama Poirota z pewnością mogła skonsumować wszelkie manewry Knoxa na poczekaniu, nie przerywając picia herbaty.

Czy jak Security Service, tak z ulgą odetchnie także studio Summit Entertainment zajmujące się realizacją ekranizacji „Gry Endera” Orsona Scotta Carda? Pisarz jest jednym z najbardziej zacietrzewionych przeciwników przyznawania praw obywatelskich mniejszościom seksualnym. W jednym z tekstów napisał, że małżeństwo ma dla niego tylko jedną definicję i każdy rząd, który będzie próbował to zmienić, uzna za wrogi i zrobi wszystko, by go obalić[4]. Ostatnio, kiedy DC Comics ogłosiło, że zatrudniło go do napisania jednego z odcinków nowej antologii przygód Supermana, (…) wielu fanów komiksu zapowiedziało bojkot wydania. Podobnie niektóre sieci sprzedające komiksy poinformowały, że numeru autorstwa Carda nie będą sprzedawać[5].

Studio Summit martwi się, że podobny bojkot spotka ekranizację „Gry Endera”, o ile będzie ona promowana przez osobę autora. Trudno sobie jednak wyobrazić, by miało być inaczej, mimo że w filmie pojawia się jedynie kilka scen bezpośrednio zaczerpniętych z powieści (przynajmniej zdaniem Carda[6]). Pożyjemy, zobaczymy. Premiera obrazu w reżyserii Gavina Hooda zaplanowana jest na październik br.


[1] http://booklips.pl/newsy/89-letni-brytyjczyk-kryje-sie-pod-damskim-pseudonimem-zeby-publikowac-romanse/?utm_source=rss&utm_medium=rss&utm_campaign=89-letni-brytyjczyk-kryje-sie-pod-damskim-pseudonimem-zeby-publikowac-romanse.

[2] http://kultura.onet.pl/wiadomosci/brytyjska-sluzba-bezpieczenstwa-interesowala-sie-a,1,5414816,artykul.html.

[3] Tamże.

[4] http://www.filmweb.pl/news/Homofob+Card+najwi%C4%99kszym+zagro%C5%BCeniem+adaptacji+%22Gry+Endera%22-93347.

[5] Tamże.

[6] Zob. http://hatak.pl/news/21762/Orson_Scott_Card_o_ekranizacji_Gry_Endera/.

%d bloggers like this: