Anatomia zła: Morderstwa w obliczu końca świata
Autor: Agnieszka Zienkowicz
Jeśli czytacie ten odcinek „Anatomii zła” to znaczy, że zapowiadany na 21 grudnia koniec świata został przełożony na kolejny, bliżej nieokreślony termin. Koniec świata stał się niemal ruchomym świętem. Nie brakuje przy tym szaleńców, którzy z powodu przepowiadanej apokalipsy zabijają, by jako samozwańczy mesjasze oczyścić świat ze zła lub doprowadzić „swój lud” do bram nieba. Poznajcie opowieść o najsłynniejszym mordercy świata, z którego ręki nie zginęła żadna ofiara (!) oraz historię proroka, na którego skinienie 900 osób popełniło samobójstwo.
Banda Charlesa Mansona
Zbliżał się wielki kataklizm, Helter-Skelter. Zagłada ludzkości miała nastąpić w 1969 roku z rąk czarnoskórych Amerykanów. Wśród ogólnego zniszczenia jedynymi, którym uda się przeżyć, mieli być Manson i jego Rodzina.
Na początku lat 60. zebrani wokół Charlesa Mansona mężczyźni i kobiety tworzyli coś na kształt hippisowskiej komuny, jakich w tym okresie w Stanach Zjednoczonych było wiele. Potencjalnie nieszkodliwa, głosząca równość i ideę braku własności – wszystko miało należeć do wszystkich. Kradzieże były więc aktem sprawiedliwości, którego Charles i członkowie jego wspólnoty dokonywali nagminnie. Na porządku dziennym były orgie, narkotyki, alkohol. Kobiety pociągała szczególnie niezwykła charyzma Mansona, wolność, którą gwarantował oraz jego wyjątkowa seksualna sprawność. Z czasem zasady życia we wspólnocie uległy radykalnym zmianom. Manson stał się jednocześnie Jezusem, Diabłem, Aniołem Apokalipsy. Włączył do swoich wcześniej nieszkodliwych rytuałów przemoc, perwersję, upokorzenie wpatrzonych w niego kobiet oraz… piosenki Beatlesów. I zaczął głosić, że nadchodzi koniec cywilizacji.
Utwór The Beatles „Helter-Skelter” stał się dla Mansona synonimem zagłady cywilizacji. Charles dosłuchał się w nim wezwania – piosenka pod koniec urywa się kilkukrotnie i w tych przerwach, według Mansona, szeptem Beatlesi wzywają go „Charlie, Charlie, przyślij telegram”. Drugim ważnym utworem był „Revolution 9” reprezentujący dla Rodziny najważniejsze proroctwo – dziewiąty rozdział Apokalipsy wg św. Jana. „I zatrąbił piąty anioł; i widziałem gwiazdę, która spadła z nieba na ziemię; i dano jej klucz od studni przepaści. I otwarła studnię przepaści.” („Objawienie” 9:1-3). Piątym aniołem miał być sam Manson, a studnia przepaści miejscem, w którym Rodzina przeżyje Apokalipsę. To miejsce to Wielka Dziura, wejście do podziemnego królestwa włączone do wierzeń wspólnoty Mansona z mitologii Indian Hopi. Z tej dziury Rodzina będzie napadać na ginącą cywilizację, aż ci, którzy rozpoczęli Helter-Skelter oddadzą panu podziemnego królestwa władzę nad światem.
Napisy Helter-Skelter oraz Pigs wykonane krwią zamordowanej Sharon Tate |
Charles Manson intensywnie przygotowywał swoich wyznawców na czas wypełnienia się proroctwa. Ćwiczyli strzelanie z pistoletu i posługiwanie się nożem. Przygotowali pustynne łaziki, które miały stać się końmi apokaliptycznych jeźdźców. Znaleziono nawet Wielką Dziurę z proroctw Mansona, w której schronić się miała cała Rodzina, gdy nadejdzie kataklizm. Latem 1969 roku, w obliczu „zbliżającej się” apokalipsy banda Mansona przeniosła się na ranczo w pobliżu Wielkiej Dziury. Katastrofa nadciągała…
Powoli ranczo zaczęło zapełniać się ciałami okrutnie zamordowanych ofiar. Manson marzył, by jego siedziba została przyozdobiona ludzkimi czaszkami. Makabryczne pragnienie doprowadziło do zasztyletowania m.in. dziewczyny w ciąży, staruszki i nastoletniego autostopowicza. Jednak banda Mansona dopiero zasmakowała w ludzkiej krwi. Planowali najsłynniejsze morderstwo w historii – zabójstwo gwiazd Hollywood.
Susan Atkins, Lynda Kasabian i Patricia Krenwinkel w drodze na salę sądową |
8 sierpnia 1969 roku najzagorzalsi wyznawcy Mansona: Tex Watson, Lynda Kasabian, Susan Atkins oraz Patricia Krenwinkel wtargnęli do willi Romana Polańskiego. Tam zastrzelono i zasztyletowano Wojciecha Frykowskiego, Abigail Folger, Jaya Sebringa oraz Stevena Parenta. Najobrzydliwszego mordu dokonano na żonie Polańskiego będącej w ósmym miesiącu ciąży. Sharon Tate błagała, aby oszczędzono życie jej nienarodzonego dziecka. Rodzina nie miała jednak litości. Susan Atkins z przyjemnością przytrzymywała ofiarę, gdy Tex zadawał śmiertelne ciosy. Aktorka została pchnięta szesnaście razy, a jej krwią wypisano na ścianach willi słowo „Pigs”.
Po morderstwie w domu Polańskiego Rodzina dokonała kolejnych zbrodni. Mordowali z radością, a ściany domów swych ofiar „ozdabiali” wypisanymi krwią słowami z piosenek The Beatles: "Pigs", "Rise", "Helter-Skelter". Na ranczo policja znalazła listę trzydziestu czterech osób przewidzianych na kolejne ofiary morderczej Rodziny. Uczestnicy masakry w willi przy Cielo Drive oraz ich przywódca-prorok zostali skazani na dożywocie. Jedynie Lynda Kasabian za zeznawanie przeciw Rodzinie została uniewinniona. Zapowiedziana przez Mansona apokalipsa nie nadeszła…
Wydarzenia w Jonestown
Głosił, że bliski jest koniec amerykańskiej cywilizacji. Obiecywał nowy świat, wolny od segregacji rasowej i oparty na komunistycznych ideałach. Władał umysłami swoich wyznawców do tego stopnia, że gdy nakazał im popełnić samobójstwo, ci podobno bez szemrania otruli siebie i swoje dzieci. Kim tak naprawdę był wielebny Jim Jones?
Wielebny Jim Jones |
Urodzony w 1931 roku w biednej rodzinie, guru jednej z najsłynniejszych sekt świata długo szukał dla siebie odpowiedniej religii. Był zainteresowany Kościołem Metodystów, jednak zrezygnował z niego, gdyż byli za segregacją rasową. Wstąpił do seminarium duchownego, którego nie ukończył. W 1955 roku stworzył własną wspólnotę religijną – Świątynię Ludu, w której obok siebie mogli modlić się biali i czarni. Nie było podziału rasowego, dyskryminacji. Świątynia Ludu prowadziła domy opieki dla osób starszych, pomagali ubogim, organizowali darmowe badania medyczne dla najbiedniejszych. Dla wielu Jim Jones stworzył religię miłości i pokoju. Dla wielu był prawdziwym Mesjaszem.
Jones obdarzony był wielką charyzmą. Jego wyznawcy z radością wykonywali to, co im nakazywał. Oddawali cały majątek, zrywali kontakt z rodzinami, a w pewnym momencie jego najwytrwalsi zwolennicy przenieśli się do zbudowanego w środku dżungli miasteczka. Z zewnątrz położone w Gujanie Jonestown wydawało się rajem na ziemi. Jednak z czasem do prasy zaczęły wyciekać fakty podważające nowy, wspaniały świat Jima Jonesa. Członkowie Świątyni Ludu mówili o konieczności wielogodzinnej, ciężkiej pracy fizycznej, braku kontaktu ze światem zewnętrznym i manipulowaniu informacjami. Wyznawcy mieli być zastraszani i torturowani przez Wielebnego Jonesa. Karą za nieposłuszeństwo były elektrowstrząsy, którym poddawani byli zarówno „krnąbrni” dorośli, jak i dzieci.
18 listopada 1978 roku zaalarmowany doniesieniami z Jonestown kongresmen Leo Ryan przybył na własne oczy poznać sytuację członków Świątyni Ludu. Uśmiechnięci, zapatrzeni w swojego guru wyznawcy nie wydawali się cierpieć. Jednak część osób nie chciała odpowiadać na pytania kongresmena, a jeden spośród członków sekty podrzucił towarzyszącemu ekipie Ryana reporterowi karteczkę z prośbą o pomoc w wydostaniu się z „raju”. O opuszczeniu Jonestown zdecydowało kilku wyznawców Świątyni Ludu
Ciała członków sekty Świątynia Ludu |
Jim Jones na noc z 18 na 19 listopada zaplanował dla swoich czcicieli wyjątkowy rytuał. Najpierw nakazał swoim najwierniejszym wyznawcom zamordowanie odstępców – grupka osób, która opuściła Jonestown została zastrzelona tuż przed odlotem samolotu. Zginął również kongresmen Leo Ryan i członkowie jego ekipy. Jednak pokaz władzy nad umysłami miał się dopiero zacząć. Na rozkaz Jonesa członkowie sekty najpierw zabili swoje dzieci (trucizna lub strzał w skroń), a następnie sami zażyli cyjanek. Ci, którzy chcieli żyć zostali zamordowani przez najgorliwszych członków Świątyni Ludu. Apokalipsa zapowiadana przez Jonesa nadeszła dla wybranych. Łącznie podczas tzw. „białej nocy” zginęło dziewięćset czternaście osób.